Moja pasierbica
Margie ma 41 lat i całe życie miewała różne dolegliwości. Z powodu
chronicznych problemów z tarczycą do czasu jak miała 20 lat, miała
dużą nadwagę. Ostatecznie rozwinęła się u niej dorosła postać
cukrzycy, depresja, zespół przewlekłego zmęczenia, poważne codzienne
bóle głowy, ból włókien mięśniowych, i wieloraka wrażliwość na
chemię. Największym jej problemem była gorączka przez wiele lat jako
następstwo kompletnego wycięcia macicy (histerektomii)! Te problemy
uniemożliwiały jej podjęcie pracy nawet na część etatu, więc nigdy
nie mogła mieć właściwej opieki medycznej.
W maju 1998r Margie przyznano rentę więc mogła rozpocząć badania. W
tamtym czasie zaczęła drastycznie tracić wagę i była tak chora i
słaba że nie mogła chodzić ani nawet wstawać z tapczanu bez pomocy.
Zawieźliśmy ją do doktora który był pewien że ona ma raka i zapisał
ją na wizytę u onkologa przy Albuquerque Lovelace Hospital. Diagnoza
była jednoznaczna - chłoniak złośliwy nieziarniczny (non-Hodgkin’s
lymphoma) w 4 stadium, ostatnim stadium dającym się leczyć. Rak
rozszerzył się na wątrobę, śledzionę, jedno płuco, żołądek i część
klatki piersiowej! Prognoza była bardzo zła; powiedzieli nam, że
nawet z chemioterapią ma w najlepszym przypadku 20% szans na
przeżycie dwóch miesięcy. Ani jej ojciec ani ja nie powiedzieliśmy
jej o tym.
Sama używałam
oryginalny sok noni z Tahiti z dużą skutecznością, i wiedziałam, że
jeżeli cokolwiek może jej pomóc to może to być tylko noni. Jednak
Margie wierzyła tylko w medycynę tradycyjną i nie była otwarta na
używanie naturalnego produktu. Ona wcześniej raz spróbowała noni raz
i stała się bardzo chora więc wierzyła że ma na ten sok alergię.
Oczywiście, nie wiedzieliśmy wtedy, że ona była tak zaatakowana
przez nowotwór !
Margie zaczęła chemioterapię, ale lekarze nie byli pełni nadziei.
Kiedy ona wróciła do domu w pierwszym tygodniu czerwca, była bardzo
słaba i chora. Kontynuowałam zachęcanie jej by spróbowała sok noni.
W końcu zrozumiała, że nie ma innego wyjścia i zgodziła się na
“nonizę” jak to nazwała. Ponieważ sok poprzednio na nią nie
zadziałał dobrze, zdecydowaliśmy się spróbować robić jej kompres na
żołądek nad jej pępkiem by zobaczyć, czy to będzie dla jej organizmu
lepszym sposobem na działanie soku. Jednak Margie miała głęboką
bliznę od czasu usunięcia macicy. Myślałam że kładłam kompres na jej
pępku, ale leżał na najgłębszej części blizny. Następnego dnia
ogromna połać ropy zarysowała się w miejscu w którym był kompres
ponieważ nacięcie nigdy jej się nie zagoiło. To było prawdopodobnie
źródło jej gorączek, które teraz znikały.
Margie zaczęła tolerować sok po dwóch dniach więc zaczęliśmy dawać
jej 1 uncję co 20 minut przez cały dzień (to było prawdopodobnie
zbyt dużo, zbyt wcześnie, ale nie wiedzieliśmy o tym!). Kiedy ona
była wypisana ze szpitala jej morfologia krwi wynosiła 1800 co było
jeszcze całkiem niskie. Tamtego dnia wzięła ostatnią dawkę soku noni
o 22.00. i zasnęła. O północy obudziła się i powiedziała nam że
kości bolą ją tak bardzo, że myśli że zaraz umrze. Kiedy zawieźliśmy
ją do szpitala, jej morfologia krwi wyniosła 7,800! Lekarze mówili
że jej kości produkowały komórki krwi tak szybko, że bolały ją z
powodu rozszerzania się! Zmniejszyliśmy jej w związku z tym dawkę
noni do 8 uncji dziennie przez następny rok.
Podczas chemioterapii Margie zamiast tradycyjnie czuć się źle -
czuła się coraz lepiej. Prawie nie miała mdłości. Nie traciła
włosów. Stawała się coraz bardziej pozytywna i chciała być ponownie
wśród ludzi. Poprzednio rzadko wychodziła z pokoju czy opuszczała
łóżko; teraz prosiła ojca żeby przyszedł o 6.00 lub o 7.00 rano na
kawę! Chroniczne zmęczenie i ból włókien mięśniowych łagodniały a
poziom cukru miała w normie, podczas gdy kiedyś miewała 300-600.
Zaczęła jeździć do miasta na zakupy, czego nie robiła wiele lat z
powodu alergii.
W czerwcu, ponad rok od czasu gdy lekarze dawali Margie nikłe szanse
na przeżycie, onkolog powiedział że jej rak zmniejszył się o 80
procent! Jej doktor był zdumiony taką poprawą jej stanu zdrowia. W
lipcu zmniejszyła dawkę soku noni z Tahiti pijąc 4 uncje dziennie
(byłam temu przeciwna), i dodatkowo piła napój proteinowy i
witaminowo-mineralny. Jej nowy onkolog w Arkansas był zdziwiony, że
nie miała żadnej chemoterapii od pięciu miesięcy a on nie znalazł
niczego niewłaściwego z wyjątkiem anemii. Jednak on nie wykazywał
żadnego zainteresowania sokiem noni. Pod koniec sierpnia zrobił
tomografię komputerową i zauważył kilka guzków i szarych miejsc w
żołądku, wątrobie i śledzionie. Myślał że rak może powrócić i
zapisał ją na biopsję, więc natychmiast zachęciłam Margie aby
wróciła do 8 uncji soku dziennie. Jej onkolog nie znalazł żadnych
śladów raka podczas biopsji, tylko zabliźnione tkanki! On nie mógł
być w 100% pewny że rak minął, ale byliśmy tym zachwyceni i pełni
nadziei.
Stan Margie ciągle się poprawia. Pije nadal 8 uncji soku noni z
Tahiti dziennie, co powinno zapewnić, że wszystkie ślady raka znikną
ostatecznie. (Wiem że ważne jest picie takich wysokich dawek kiedy
ma się do czynienia z poważnymi chorobami - nie można oczekiwać
takich wyników przy normalnej dawce 1 uncji dziennie.)
Wiadomość którą chcę przekazać wszystkim chorym na raka jest
następująca: Utrzymuj pozytywne nastawienie i wiedz że są
alternatywy które pomagają ludziom z tą straszną chorobą. Codziennie
pij sok noni z Tahiti!
AKTUALIZACJA 1 lipca 2000
Margie miała trzecią tomografię i biopsję po skończeniu
chemoterapii, i jej doktor powiedział, ze nadal nie ma żadnych oznak
raka!
AKTUALIZACJA 22 lipiec 2000
Margie zatelefonowała do mnie i powiedziała, że z powrotem jej
krew pracuje doskonale a jej doktor spytał ją czy nadal pije ten
sok. Odpowiedziała mu że tak a on ją spytał czy ona myśli że to jej
pomogło. Jeszcze podczas poprzedniej wizyty jak tylko wchodziła do
niego mówił - “Tylko proszę nic nie mówić dzisiaj o tym soku".
Ostatnio zmniejszyła dawkę do 4 uncji dziennie.
AKTUALIZACJA 10 listopada, 2000
Margie dziś zatelefonowała z wiadomością że miała następną
tomografię i doktor jej powiedział, że nie ma żadnego znaku
chłoniaka! Powiedział że jest praktycznie zdrowa! Cudowna wiadomość
dla rodziny i przyjaciół.
AKTUALIZACJA 13 lipca 2001
Margie miała następną tomografię i doktor powiedział, że nadal nie
znalazł żadnego znaku czynnego chłoniaka. Mówił, że odkąd uwolniła
się od raka trzy lata temu wątpi że może powrócić. Jednak ona nigdy
nie przestanie pić soku.
--Nancy C., USA 22 luty 2002
W lutym ubiegłego roku przed
trzecim nawrotem raka, zapoznano mnie z sokiem noni. Z powodu jego
zastosowania jestem teraz bardzo zdrowy i cieszę się pełnią życia.
Codziennie opowiadam ludziom moją historię. Jestem bardzo wdzięczny
sokowi noni. Ostatnio często grałem w golfa, gdzie poznałem wielu
nowych przyjaciół i każdemu z nich opowiadam historię soku.
--Tanaka F. Japonia, kwiecień 2001
|